Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, rozpoczynając Nowy Rok 2024, podzielę się z Wami ciekawą historią jednego z wyjątkowych eksponatów moich zbiorów. Jest nim panel boazeryjny pochodzący ze statku Britannic, bliźniaczego statku Titanica.
Chwilę temu minęło dokładnie dziesięć lat lat, kiedy zapoznawałem się ze zbiorami różnych prywatnych kolekcjonerów. Wówczas byłem bliżej progu swojej hobbystycznej drogi, miałem też przekonanie, że w budowaniu kolekcji należy być konsekwentnym i mieć na nią konkretny pomysł. Wtedy przede wszystkim chciałem koncentrować się na przedmiotach o charakterze użytkowym, jak przede wszystkim zastawa stołowa White Star Line. Kiedy natrafiłem wówczas na panel boazeryjny z Britannica, zainteresował mnie bardzo, na tyle, że nawiązałem kontakt z właścicielem i rozpoczęliśmy negocjacje. Czułem, że czasem warto odejść od głównego nurtu, jeśli trafia się na rzecz wyjątkową.
Kiedy spojrzałem na zdjęcia panelu, rozumiałem, że pochodzi z Britannica, ale nie byłem wówczas pewien do końca gdzie dokładnie znajdował się na statku. Wykonanie panelu i jego styl historyczny – Ludwika XV, jednoznacznie wskazywały, że był elementem wyposażenia jednej z kabin pierwszej klasy. Niestety, nie można precyzyjnie określić, której. Oznaczenie „B1” na boku panelu może wskazywać na kabinę o tym numerze, ale na pozostałych dwóch siostrzanych statkach (Titanicu i Olympicu) kabina B1 nie była wyposażona w tym (ani w żadnym innym) stylu historycznym.
Na Titanicu jedyne dwie kabiny wyposażone w tym stylu były umiejscowione w centralnej części statku – na pokładzie B oraz C – o numerach B82 i C79. W kabinie B82 podróżował na Titanicu jeden z najbardziej znanych pasażerów – pan Benjamin Guggenheim, amerykański przedsiębiorca i spadkobierca rodzinnej fortuny, nazywany czasem „srebrnym księciem”, z uwagi na kierowanie rodzinnymi przedsiębiorstwami – kopalniami metali i wytopem metali. Z uwagi na to, że jego małżeństwo się nie układało, często opuszczał rodzinne strony i podróżował do Francji. Na Titanica wsiadł w towarzystwie swojej kochanki, pani Aubart, francuskiej piosenkarki. Pan Guggenheim zginął w katastrofie, nie szukając miejsca w żadnej łodzi. Wybrał spektakularną śmierć, ubierając się w najlepszy wieczorowy strój, oznajmiając załodze „Przygotowałem się aby odejść jak dżentelmen”. Po raz ostatni widziany był w rejonie Wielkich Schodów, pijąc drinka i paląc cygaro. Jego ciała nigdy nie odnaleziono.
Według przekazu historycznego, druga kabina w stylu Ludwika XV, tj. C79 nie miała swojego lokatora w trakcie jedynego rejsu Titanica. Wiadomo, że nie wszystkie miejsca na statku zostały sprzedane i niektóre kabiny były puste. Ściana kabiny została wydobyta w wraku Titanica i jest eksponowana w Las Vegas na stałej wystawie jako słynna „Big Piece” – czyli największa część kadłuba, jaką podniesiono z dna. Waży 15 ton!
Kiedy panel boazeryjny dotarł do mnie, dość dokładnie go obejrzałem i uznałem, że docelowo nie można będzie go pozostawić w zastanej kondycji. Przede wszystkim, pomalowany był wieloma warstwami farby, które w wielu miejscach wykruszały się, odsłaniając poprzednie warstwy. Największym utrapieniem był jednak dekoracyjny motyw, znajdujący się w centralnej górnej części panelu – pomalowany złotą farbą. Pod nawarstwieniami farby trudno było rozeznać się jaki jest naprawdę jego kształt, ale przede wszystkim uwagę zwracał brak jego symetrii.
Okazało się, że w Wielkiej Brytanii zachowały się dwa inne panele, pochodzące z tej samej kabiny (i jednocześnie jedyne, o których mam wiedzę). Dzięki temu miałem możliwość zobaczyć na zdjęciu od ich ówczesnego właściciela, jak pierwotnie wyglądała wspomniana dekoracja. Okazało się, że w moim panelu musiała być niegdyś ułamana, a następnie zamalowana, co dawało wrażenie asymetrii.
Niestety, nie wiem o istnieniu żadnego zdjęcia kabiny w stylu Ludwika XV, ale udało mi się odnaleźć rysunek ją przedstawiający, umieszczony w folderze reklamowym statku RMS Olympic.
Choć rysunek nie ma w sobie widocznego detalu, pozwala ocenić, jak mniej więcej wyglądał układ wnętrza. Co ciekawe, w opisie tej kabiny poniżej rysunku można było odczytać, że oryginalnie była ona w kolorze jasnej szarości. Tym samym, byłem bardzo ciekawy, czy uda się potwierdzić ten kolor w trakcie procesu odnowienia panelu. Zastanawiałem się również, w jaki sposób należało podejść do tematu z konserwatorem i jak daleka powinna być ingerencja. Finalnie, uzgodniliśmy, że powłoki farby zostaną usunięte, a co dalej – zobaczymy. W trakcie usuwania powłok, najgłębsza warstwa (czyli najstarsza) okazała się… jasno szara! Niesamowite było zobaczyć na własne oczy ten kolor, o którym wspomniano w opisie tej kabiny w okolicach 1911 roku.
Dalszy postęp prac konserwatorskich przyniósł ciekawe małe odkrycie. Otóż, kiedy usunięte zostały wszelkie warstwy farb, okazało się, że motyw dekoracyjny w centralnej części panelu nie jest wykonany z drewna, lecz ze sztukatorskiego gipsu. Okazało się, że w tym przypadku projektanci zastosowali taki wybieg, aby nie rzeźbić dekoracji w drewnie, skoro panele i tak miały być malowane.
Kiedy przekazałem panel do specjalisty pozłotnika, po zakończeniu prac w drewnie, ów specjalista wydał swoją opinię, że na gipsie znajdują się ślady pomarańczowego podkładu, który stosowany był w celu pozłocenia elementu. Niestety, nie ma żadnego twardego dowodu, wskazującego, że oryginalnie na statku te elementy były pozłocone, w każdym razie zdecydowałem się wykonać pozłotę. Tym samym, finalnie panel został odnowiony tak, by pokazać oryginalne mahoniowe drewno i jego piękną ciepłą barwę, a element z gipsu został naprawiony i odbudowano jego brakującą część po prawej stronie, wzorując się na zdjęciach pozostałych przetrwałych paneli.
Z biegiem lat i rozmów z historykami Titanica, zbliżyłem się do opinii, że motyw dekoracyjny ze sztukaterii mógł nie być pozłocony, mimo opinii pozłotnika. Istnieje wiele innych przykładów stosowania sztukaterii na drewnie na statkach White Star Line z późniejszym jednolitym malowaniem zarówno drewna jak i dekoracji na nim. Trudno jednak było odnowić panel do surowego drewna, a następnie zostawić sam gips, poniekąd bez kontekstu.
Ponadto, na przestrzeni czasu udało mi się ustalić dokładną historię tego panelu:
• 1911 – Rozpoczyna się budowa Britannica
• 1913 / 1914 – Wykonanie Panelu w warsztatach stoczni Harland&Wolff
• 1916 – Britannic tonie na morzu Egejskim, a jego wyposażenie, uprzednio złożone w magazynach White Star Line czeka na swoje dalsze przeznaczenie
• 1919 – Publiczna aukcja wyposażenia Britannica
• 1920 – Panel trafia do Irlandii do Belfastu, dekorując wnętrze pubu „A1 Bar”.
• 1970 – Atak bombowy IRA w pubie, lokal zostaje doszczętnie zniszczony
• 1990 – Budynek pubu zostaje rozebrany, syn właściciela zachowuje panel
• 2002 – Panel trafia do prywatnej kolekcji w Anglii
• 2005 – Panel trafia do prywatnej kolekcji w USA
• 2014 – Panel trafia do mnie i zostaje poddany gruntownej restauracji i konserwacji
• 2018 – Panel zostaje wypożyczony na wystawę „Titanic – The Artifact Exhibition”
Poniżej prezentuję efekt finalny całości i zdjęcie porównawcze. Myślę, że warto było włożyć wysiłek i zadbać o ten piękny fragment historii Britannica, który przygotowywany na następcę Titanica i kolejny najbardziej luksusowy statek świata, nie przewiózł ani jednego komercyjnego pasażera, a tragedia jego zatonięcia w trakcie pierwszej wojny światowej na Morzu Egejskim spowodowała jednocześnie, że jego eleganckie wyposażenie przetrwało w magazynach White Star Line. Choć minęło prawie sto lat od wydarzeń wojennych, nadal można odnajdywać ślady dawnego piękna i przywracać je do najdoskonalszego stanu.
W trakcie, kiedy odbywał się cały ten proces, począwszy od odnalezienia panelu, po organizację jego transportu, uzgodnienia konserwatorskie itd., udało mi się również odnaleźć ślad związany ze sprzedażą wyposażenia Britannica w 1919. Ówczesna prasa zamieszczała ogłoszenia o nadchodzących aukcjach. W jednym z nich możemy odczytać wymieniony wśród innych stylów, styl Ludwika XV.
Aby dać czytelnikowi wyobrażenie o wielkości panelu, na koniec tego wpisu podaję jego wymiar: 174 cm wysokości x 80 cm szerokości. Na bocznej krawędzi znajduje się napis: „SS 433 BRIDGE DECK B1 PORT FM FORE”, zaś tył wykończony jest nadal oryginalną szarą farbą przeciwko wilgoci.
W ramach ciekawostki zamieszczam zdjęcie tyłu panelu, widać tutaj jak połączone są poszczególne elementy jego konstrukcji.
Ponieważ obecnie mam zaszczyt wspomagać projektantów, pracujących przy najdoskonalszej do tej pory cyfrowej wizualizacji wnętrz Titanica (Projekt „401” oraz „Honor and Glory”), dzięki uprzejmości zaprzyjaźnionego członka zespołu, utalentowanego grafika – Gio Castro – mogę się z Wami podzielić tym, jak kabina będzie wyglądała w wizualizacji, biorąc pod uwagę najdokładniejszą wiedzę na jej temat: